Urządzenie, na którym użytkownikowi można wyświetlić reklamę, przestaje mieć znaczenie. Istotne są zainteresowania i odwiedzane witryny – to one decydują o tym, czy dany user będzie wartościowym targetem przy tej kampanii. Dlaczego głęboka kontekstowość komunikacji ma przewagę nad tradycyjnym podejściem? Wykorzystując w komunikacji marki zainteresowania konsumentów, zwiększamy ich zaangażowanie, co przekłada się na większą efektywność prowadzonych działań.
Idealnym rozwiązaniem byłoby uwzględnienie we wszystkich prowadzonych działaniach wszystkich istotnych mikrotargetów. Wobec rozproszenia ruchu pomiędzy wszystkie typy urządzeń (udział ruchu mobilnego w Polsce sięga w obecnym kwartale 23%, a dynamika wzrostu udziału mobile w ruchu na polskich witrynach uzyskała poziom kilkuprocentowy[1]) przypisywanie do nich budżetów w media planach jest nie tylko anachroniczne, ale przede wszystkim nieefektywne!
Rys. Procentowy udział odsłon wykonywanych z komputerów w stosunku do procentowego udziału odsłon dokonywanych z innych urządzeń (kolor zielony komputery, kolor niebieski pozostałe urządzenia); źródło: ranking.pl
Zintegrowana strategia
Nowy sposób planowania, oprócz dużego nakładu pracy media planerów, wymaga również olbrzymiej wiedzy mediowej oraz doskonałej znajomości biznesów marketerów i ich klientów.
Dodatkowo z perspektywy klienta opłacalne jest integrowanie działań u jednego, strategicznego partnera lub przynajmniej ograniczanie rozproszenia prowadzonych projektów między agencjami. Implementację i koordynację nawet większej liczby mikrostrategii istotnie ułatwia technologia programatyczna, ale jej główną korzyścią jest możliwość pozbycia się straty mediowej (łączny capping) oraz precyzja targetowania (w tym demografia, kontekst, zainteresowania, czy intencje zakupowe).
„Rok mobile”
Na rok mobile czekamy od 2012… Najpierw mieliśmy nadzieję, że trend ten po prostu sam przyjdzie do nas z zachodu. Ale żeby racjonalny polski konsument zaczął masowo surfować mobilnie, ceny smartfonów i danych pakietowych musiały dostosować się do zasobności naszego portfela. A był to proces wyjątkowo długotrwały.
Ważnym impulsem do otwarcia się przez Polaków na mobile, gdy wspomniane bariery były już częściowo pokonane, było przeniesienie społeczności Facebooka z desktopu do telefonu. Tyle że początkowo niewielu innych graczy miało pomysł na przyciągnięcie użytkowników do mobile’u, w czym kluczowym problemem była niska funkcjonalność stron mobilnych, a najczęściej… jej brak.
W końcu Google, obniżając w wyszukiwarce pozycje stron nieposiadających mobilnego odpowiednika, jednym cięciem wymusił zmianę sytuacji rynkowej. Także w Polsce. I po roku okazuje się, że chociaż wielu mobilnym stronom trochę jeszcze brakuje do ideału, to poruszanie się po internecie przy użyciu urządzenia mobilnego jest w zasadzie swobodne. Globalny trend upowszechniania się „context-based marketingu” jest w zasięgu ręki polskich marketerów!
Komentarze